Prolog




''Między nimi nie było "chemii", lecz alkohol." 
 - podobno






"Nigdy się nie upiję. 
Nawet gdy ktoś złamie mi serce"
 - To twoje słowa Lauro.
Przecież zawsze jesteś rozważna...

Letnia ciepła noc, która dla ciebie wcale nie była taka ciepła. Tysiące gwiazd na ciemnogranatowym niebie mrugało do ciebie wesoło, a ty patrzyłaś w nie ze smutkiem otulając się mocniej miętową chustką, na której wciąż tkwił mocny zapach męskich perfum. Już dawno powinien się sprać, jednak tego nie chciał zrobić. Wszystko ci go przypominało, nawet ona...  Westchnęłaś pod nosem i chciałaś zapomnieć, że ktoś taki w ogóle istniał... Podniosłaś z ziemi butelkę czerwonego słodkiego wina i powoli sączyłaś ten napój procentowy, nie zważając nawet na konsekwencje kolejnej wypitej butelki. Poczułaś jak ktoś siada obok ciebie na ławce, jednak nawet nie miałaś zamiaru podnosić na owego osobnika wzroku. Chciałaś być wtedy sama, a on wkroczył w twoją prywatną przestrzeń.
- Przeszkadzam? - zapytał cicho. Nie odpowiedziałaś, tylko w końcu na niego zerknęłaś. Brunet oparł się o ławkę i przymknął swoje oczy.
- Też masz tak, że w jednej chwili wali ci się cały świat? - spytałaś widząc jego smutną minę. On otworzył oczy i spojrzał na ciebie kątem oka.
- A tobie się właśnie zawalił? - podniósł się z oparcia i patrzył na ciebie wyczekująco. Spuściłaś wzrok na drewnianą ławkę, przypominając sobie dzisiejszy poranek. Marzyłaś by o tym zapomnieć... By wyczyścić go z pamięci... Podobno alkohol w tym pomaga. Tak naprawdę pijesz go w większej ilości pierwszy raz, jak na razie nie widzisz rezultatów. 
- Chcesz trochę. - podałaś mu butelkę z winem, czym wywołałaś u niego śmiech. Ale bez słowa wziął ją od ciebie i upił łyk.
- Kiepsko z tobą, jeżeli pijesz z obcym facetem.  - stwierdził nadal się śmiejąc. Zmrużyłaś szybko oczy.
-Kiepsko z tobą, jeżeli siadasz obok obcej kobiety, po to by napić się od niej wina.  -  patrzysz na niego uważanie. A on się nad czymś poważnie zastanawia.
- Maciek. - podaje ci rękę.
- Laura. - ściskasz  jego dłoń. I zabierasz mu butelkę wina.
- W takim razie Lauro, jakie jest twoje marzenie? - spojrzał w twoje oczy, jakby chciał z nich wyczytać całą prawdę. Słysząc to pytanie zastanawiałaś się, czy on przypadkiem też już wcześnie nie pił jakiegoś napoju procentowego.
- Żeby przestać oddychać, bo to za bardzo boli. - utkwiłaś wzrok w ciemnozielonej trawie oświetlonej przez latarnie obok.   Podobno pijani ludzie mówią prawdę, ty wtedy byłaś pijana, choć nigdy tego nie wypowiesz na głos. Inaczej te słowa wypowiedziane przed chwilą nigdy by nie padły. Gdybyś myślała trzeźwo, jak to miałaś w zwyczaju, nigdy nie piłabyś alkoholu w parku, nigdy nie rozmawiałabyś w ten sposób z obcym mężczyzną, nigdy byś nie zrobiła tego co zrobisz kilka chwil później. Ale alkohol potrafi zawrócić w głowie, a w pomieszaniu ze złamanym sercem jest to mieszanka wybuchowa, która może mieć różne konsekwencje, ale na pewno nie pomoże zapomnieć, jak wcześniej myślałaś. Ta mieszanka może jedynie jeszcze bardziej skomplikować ci życie i sprawić, że jutrzejszy poranek będzie dla ciebie ogromnym szokiem. W tej chwili jeszcze nie miałaś pojęcia co Ci przyniesie ta nowa znajomość, która zapoczątkowały dwa złamane serca. 


***


"Nigdy nie zrobię nic głupiego przez alkohol.
Nawet jeśli ktoś zniszczy moje serce"
- To twoje słowa Macieju.
Przecież zawsze jesteś rozsądny...


Małe mieszkanie na czwartym pietrze jednego z bloków w twoim pięknym mieście.   Otwarte drzwi balkonowe przez które wpadał ciepły letni wiatr i bawił się jej włosami. Szatynka siedziała oparta o kanapę i bawiła się czerwonym winem w kieliszku. Chwiejnym krokiem ruszyłeś w stronę radia i włączyłeś pierwszą lepszą stację. Spojrzałeś w stronę nowo poznanej towarzyszki, a potem przeniosłeś wzrok na puste butelki po winie, które zostały kilka godzin temu zakupione w monopolowym. Nie masz pojęcia, czemu zaprosiłeś ją do swojego mieszkania. Czułeś, że nie będziesz tego żałował. Co może więcej się wydarzyć? Przecież dzisiaj rano tobie również zawalił się świat, wraz  z zatrzaśnięciem drzwi wejściowych przez pewną brunetkę, która wychodząc zabrała twoje serce, wcześnie je łamiąc na tysiące kawałków.  Ten dzień był zarówno dla ciebie. jak i szatynki sączącej teraz to czerwone wino, najgorszym w życiu.  Może to właśnie skłoniło cię do zaproszenia jej w swoje skromne progi?
- Wiesz co ci powiem Macieju. Miłość jest do dupy. - westchnęła dopijając wino - Starasz się. Układasz wszystko, masz plany na całe życie i jesteś szczęśliwym człowiekiem i co masz w zamian? Zmarnowane połowę życia i zawroty w głowie po kolejnej butelce alkoholu... - westchnęła i przymknęła powieki.
- Masz rację. Koniec. Jedno słowo, które niszczy wszystko, cały świat. - mruknąłeś dopijając swój kieliszek.  
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - spojrzała na ciebie z zaciekawieniem i  naciągnęła na siebie bordowy koc leżący obok niej na kanapie.
- Zawsze dobrze jest się napić z kimś, kto cię rozumie. - uśmiechnąłeś się do niej i miałeś zamiar dolać wam wina. Jednak butelka okazała się już pusta. 
- Skończyło się i co teraz? - spytała smutno, wyginając usta w podkówkę. Jej mina naprawdę cię rozbawiła. Wzruszyłeś bezradnie ramionami. Słysząc jakąś miłosną balladę w radiu uśmiech z twarzy momentalnie ci zszedł. Nie znosisz miłosnych piosenek.... Przywołują tylko falę wspomnień...
- Wiem! Zatańczymy! - stwierdziłeś i szybko poderwałeś się z szarej kanapy chwytając szatynkę za dłoń. Wstała z kanapy zdejmując z siebie koc. Złapałeś ją mocno w pasie. by nie upadła. 
- Oszalałeś Kocie! - krzyknęła i mocniej chwyciła twoje ramie. 
- Nie. Tylko chyba pijani ludzie tańczą... - powiedziałeś poważnie. Szatynka  parsknęła śmiechem i spojrzała w twoje ciemne oczy. 
- Nie wiem, nie byłam nigdy pijana. -  popatrzyłeś na nią zdumiony. Musisz przyznać, że z każdym kolejnym słowem coraz bardziej się sobą zaskakiwała. Poczułeś jak kładzie głowę na twojej klatce piersiowej i bardziej się w ciebie wtula. Kołysałeś się wraz z nią w rytm muzyki. Nie miało już wtedy znaczenia, że jakiś czas temu obojgu wam złamano serca. Nie chciałeś o tym myśleć, miałeś wrażenie, że przy niej zapominasz. Prawdopodobnie wtedy tylko tak ci się wydawało Macieju. Wszystko przez to wino, które teraz coraz bardziej szumi wam w głowie i zaczyna pobudzać wasze zmysły. Gdybyś nie był pijany, nigdy byś nie zaprosił obcej kobiety do swojego mieszkania, nigdy byś jej nie powiedział, że kilkanaście godzin wcześniej ktoś zburzył twój świat. Nie wiesz nawet po co to wszystko robiłeś. Ale teraz to przestawało mieć znaczenie. W tej jednej chwili wasze wspomnienia minionego dnia zaczęły się zacierać i przepadać w odmętach przeszłości. Teraz  w pomieszczeniu unosił się jedynie jej cudowny zapach, który mieszał ci w głowie jeszcze bardziej niż to wypite wino. Nie wiesz co się z tobą działo. Podniosłeś delikatnie jej podbródek i musnąłeś jej usta. O dziwo wcale ci się nie sprzeciwiała. W odpowiedzi uśmiechnęła się do ciebie nieśmiało.
- Powiedziałaś, że marzysz o tym by nie oddychać. Mam lepszy pomysł. Zacznij oddychać mną. - wyszeptałeś i ponownie przywarłeś do jej ust, tylko już z większą zachłannością. Szatynka odpowiedziała ci tym samym. Wasze zmysły całkowicie przejęły nad wami kontrole. Nie potrafiliście się sobie oprzeć i jedyne co się roznosiło teraz po twoim mieszkaniu, to wasze przyspieszone oddechy. 




________

Hej, hej! 
Dawno mnie nie było w blogowym świecie i odcięłam się zupełnie od niego na kilka tygodni, ponieważ byłam na wakacjach nad naszym polskim morzem. :) Wybaczcie.! 

Ale wracając do tematu... 

Nie uwierzycie co właśnie robię! 
Ja też w to nie wierze.  Pisze o skoczkach! xd Na razie tylko prolog, który powstał przed chwilą i to zupełnie nie planowanie. Po prostu zaczęłam robić sobie kawę. I tak parząc ją wpadł mi pomysł na to wyżej. W pospiechu dolałam sobie do niej mleka i pobiegłam do pokoju z myślą, muszę pisać! Zaskoczyło to nawet mnie. :D Dlatego postanowiłam się tym z Wami podzielić i usłyszeć ( a raczej przeczytać ) waszą opinie. Czy warto? 

Miał być Kamil wyszedł Maciej. Tak czy inaczej Kwasu będzie na dniach, bo muszę tylko dopisać Wojtka. 

Tymczasem przedstawiam wam początek historii Laury i Maćka. :D

Zapraszam w tym tygodniu na Lilkę i Kamila  oraz na Prolog (kontynuacje) do Luśki, Karola i Andrzeja, który się już pojawił ;)

Ten rozdział z dedykacją dla Marty, która męczyła mnie o niego od kilku miesięcy. ;D

POZDRAWIAM !!!

Paulka

Ps. W tym tygodniu zaczynamy nasze siatkarskie święto! Z kim się widzę na Narodowym? ;) #goPoland

Komentarze

  1. Dzień dobry! Witamy w,,świecie rzeczywistości"! W pakiecie mamy: ból, smutek, złość, zazdrość, łzy.. ale też: radość, szczęście, przyjaźń, miłość.. Dziękujemy i życzymy miłego pobytu! - tak mi się jakoś skojarzył, więc witam się z Laurą i Maciejem czując, że mamy podobnie z byciem rozsądnym heh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło Cię widzieć droga Ret ;) Tak to już jest, że nawet jeśli jesteśmy rozsądni, to robimy głupoty. :D
      Cytat w sumie bardzo trafny!
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Piję kawę i nie mogę przestać się uśmiechać. Czemu? Bo takie spotkania są najlepsze. Bo albo budują nas na nawo, albo burzą do cna. Jak będzie z nimi? Okaże się, ale jedno jest pewne, że mimo obecności skoków narciarskich, a co więcej namacalnej obecności Kota, jestem i zostanę na dłużej. Bo jakoś mi do nich bliżej niż blisko. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będzie z nimi, to sama nie wiem xd Koteł to specyficzny człowiek i własnie dlatego to on jest tu bohaterem, bo gdybym wybrała np. Piotrka Ż. to byłoby tylko i wyłącznie śmiesznie. :D Cieszę się, że zostajesz kochana Rudap. <3 Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. ret zabrała mi słowa :D Laura i Maciek pożegnali się z łzami, zazdrością i całym bólem, który rozsiewał się wokół nich. Teraz czas na radość i to co tylko piękne w życiu, a to może im się udać, przecież zawsze lepiej przemierzać świat w dwójkę, a nie w pojedynkę. Witam się z nimi i żegnać nie mam zamiaru, bo jak tu zostawić Kota bez opieki? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koteła nie da się zostawić bez opieki, teoretycznie. On zawsze musi się dać sobą opiekować, a czy to się uda? W końcu przecież jest rozsądny. ;) Podobnie jak Laura, która może nie chcieć się opiekować obcym Kotem, bo to zbyt niebezpieczne. ;) Pożyjemy zobaczymy! :D
      Dziękuję za komentarz droga Karo i pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. już kocham to opowiadanie. jeżeli, będę wpadać tu z opóźnieniem to przepraszam bardzo, jednak nadal się waham czy wrócić na bloggera na stałe. poza tym cieszę się niezmiernie, że zaczynasz pisać o moich ukochanych skoczkach! informuj o nowościach kochana<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracaj do nas, wracaj! To zawsze miłe oderwanie od rzeczywistości! Co do wpadania z opóźnieniem się nie martw, bo ja tutaj tak regularnie nie będę pisała. ;)
      No są skoczkowie, jest mój debiut... Zobaczymy czy się uda. ;) Oczywiście będę informować. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Znalazłam się tutaj, właściwie przez przypadek, ale jestem zachwycona tym prologiem. Zapowiada się świetna historia. Czekam więc na kolejną część. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty